Facebook - oficjalny profil Urszuli
Instagram - oficjalny profil Urszuli
YouTube - UrszulaVEVO
Tidal - Urszula on Tidal

COPYRIGHT 2020 © by Urszula Kasprzak

Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Wszystkie fotografie na tej stronie są prawnie chronione.

Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii, grafiki i treści strony zabronione.

strzalka-scroll
Logo Urszula
Logo Urszula
Grafika albumu Malinowy król

<< POWRÓT 

MALINOWY KRÓL

Drugi album studyjny Urszuli wydany w 1984 r. nakładem wydawnictwa Polton. Nagrań dokonano w Lublinie. Album nieco odmienny od debiutanckiego, mniej rockowy bardziej

synth-popowy. Tytułowy utwór "Malinowy król" grany do dziś na koncertach stał się największym przebojem tej płyty. Pojawił się on również w filmie Ryszarda Rydzewskiego pt. "Alabama" - śpiewany przez Urszulę, która zagrała w tym obrazie samą siebie - wokalistkę.

Na kasecie magnetofonowej wydanej przez Polmark w tym samym roku, piosenka "Malinowy król" ukazała się w wersji anglojęzycznej pt. "King of dreams'.

OKŁADKA

Okładka albumu Urszuli - Malinowy król

TRACKLIST

a

wielki odlot

podwórkowa kalkomania

twoje zdrowie mała

cztery litery

 

b

szał sezonowej mody

malinowy król

wołam znów przez sen

temat bożeny

TEKSTY

wielki odlot

bezsenna noc na gwiazdy patrz lot planeta łez rozbiła się

nikt nas nie uratował z niej

nie mogę żyć rozdarta na pół tak trochę tam a trochę tu

późno wybuch nastąpił już

wielki odlot pod inne niebo bez gwiazd

gwiazdy lecą zaraz odlecę i ja

atlas nieba - to tylko mogę ci dać

lek na lęk lek na sen na wielki poranny strach

żołędzi grad nie skryje już nas stanie się to co ma się stać

jednak we mnie wciąż będziesz trwać

jeśli nie nam pisany jest lot na wyspę róż za morzem słońc

ocal na twym ramieniu go

 

sł. M. Dutkiewicz / muz. R. Lipko

podwórkowa kalkomania

kalkomania opalenizna wolno blednie listy pełne są chmur

kalkomania kolejna kartka spada sennie z kalendarza bez słów

weź stąd mnie choć jedno życie mam

dam ci je za bilet stąd do gwiazd

kalkomania pomiędzy dniami kamieniami diament nie rodzi się

chłopcy z marsa znów odwołali lądowanie kosmos nie porwie mnie

lustro zbić może coś stanie się

nic lub nic nie chce mi już się chcieć

za moim oknem podwórko moknie hula rdza

pod wodą cała kredowobiała w klasy gra

kalkomania za domem połamana lalka płacze dobrze jej tak

kalkomania złamane skrzydło wlecze drogą bliżej nieznany ptak

lustro zbić może coś zmieni się

nic lub nic nie chce mi już się chcieć

kalkomania w piwnicy rzeźbią dzieci śmieci ten sam numer od lat

kalkomania dziękuję ciągle jakoś leci w ułan bator bez zmian

 

sł. M. Dutkiewicz / muz. R. Lipko

twoje zdrowie mała

nie było cię tych kilka lat wiedziałam że uciekłaś w świat

zdarzyć się mogło to każdej z nas

na ciebie padło - facet był drań

daj mi cień tych dni gdy ławka łączyła nas

zanim cię kopniakiem skierowano w drzwi

nim szkoła rzekła - pa

za twoje zdrowie mała pijmy dziś za twe zdradzone sny

czy mi wybaczysz że nie było mnie gdy świat zawalił się

wiesz że śniłaś mi się wciąż budził mnie mój własny szloch

powiedz jak to jest na cudzą łaskę się zdać

wyrwać kawał siebie jak bolący ząb zostawić swe drugie ja

za twoje zdrowie mała pijmy dziś za twe zdradzone sny

czy wiesz dla kogo w końcu warto żyć jak chowa się twój syn

pod domem dziecka stań może rozpoznasz go

 

sł. M. Dutkiewicz / muz. R. Lipko

cztery litery

drabina mych wyrazów nieskończenie wiele szczebli ma

brzydkich eleganckich co kto lubi co za to da

te są dla mamy te dla szkoły te wręcz - dla kulturalnych

nie nadają już się

mój każdy dzień zaczynam drabinką wyrazów mych

tych nie używam więc odkładam chwilowo na strych

nie zawsze kalkulacja najlepsza jest

bo trzeba kulturalnie a tu prywatny jazz

cztery zawstydza to mnie / litery oburzy ktoś się

przecież to nie można tak kultury brak

kto to wymyślił to spisek przeciwko mnie

by się dogadać trzeba dobre słownictwo mieć

ten dobór mych wyrazów przestał już interesować mnie

drabinę połamałam bo do zsypu nadaje się

teraz konwersacje płyną z serca do ust

kto się narazi lekko naciskam spust

cztery nie rażą już mnie / litery niech ktoś gniewa się

przecież to nie można tak kultury brak

bliski błagam cię pomóż mi i obroń mnie

powiedz im że można tak dlaczego brak

 

sł. T. Zeliszewski / muz. R. Lipko

szał sezonowej mody

pytasz dlaczego jestem roztargniona

czemu przewracam się o własny cień

że milion rzeczy jeszcze nie zrobionych

dlaczego myli mi się z nocą dzień

skrawki kawałki zwiewne kombinacje

żadna pogoda nie zaskoczy mnie już

plany taktyczne przed szmacianą bitwą

za chwilę dumne podnoszenie głów

szał sezonowej mody bajerów nowych dziwny blask

coroczny zawrót głowy mierzenie swoich szans

z wielkim talentem odpowiedni ludzie

dążąc do celu tak jak jeden mąż

wciąż kombinują w przeogromnym trudzie

w co stroić przyszłość ile za to wziąć

musisz zrozumieć miły ważny powód

i swoje miejsce przy mym boku znać

dyskretny urok sezonowej mody

czar tych sklepików pełnych aż po dach

 

sł. T. Zeliszewski / muz. R. Lipko

malinowy król

daj mi zgodę na ten dzień który własnie kona

dorzuć do ogniska drew utul mnie w ramionach

a planeta kręci się wozi nas łaskawie

prowadź mnie w niebieski cień po niebieskiej trawie

malinowy król malowanych róż zawsze nas od złego obroni

jakbym mogła ci narysować sny a w nich dom drogę drzwi

na niebie błysnął biały nóż to księżyc pełni straż

czy nie znałam cię w innym życiu już kiedyś hen dawno tak

pieniądze nie kupią mnie lecz oczu twych blask

wystarczy mi biały chleb dopłyńmy do dna

gdybym miała zgubić cię gdyby tak wypadło

nagle ptak by w locie zgasł serce by umarło

malinowy król malowanych róż sprawia że nocą kwitnie kamień

co się stanie tam co się stanie nam gdyby tak brakło go

na niebie błysnął biały nóż to księżyc pełni straż

czy nie znałam cię w innym życiu już kiedyś hen dawno tak

pieniądze nie kupią mnie lecz oczu twych blask

wystarczy mi biały chleb dopłyńmy do dna

 

sł. M. Dutkiewicz / muz. R. Lipko

wołam znów przez sen

ktoś daje wciąż co tylko ma zagarnia ktoś nie mówiąc nic

zdumiony ktoś kto dobrze chce a ktoś znużony jak bierny widz

gdzie przebudzenie gdzie słodki smak

gdzie ta muzyka co pięknie gra

kiedy w tygodniu pojawi się nie chcę tych siedmiu chcę ósmy dzień

mój ósmy dzień...

wołam znów przez sen gdzie mój ósmy dzień

ktoś czyni gesty ktoś roni łzy ktoś się tłumaczy że ciężko jest

ktoś mówi mi że bóg jest zły a ja chcę tylko mój ósmy dzień

ty jesteś mądry kochany mój i zasadniczy gdy tylko chcesz

ty śmiejesz się ja powiem ci

czasami pomarzyć przyjemnie jest

mój ósmy dzień...

 

sł. T. Zeliszewski / muz. R. Lipko

temat bożeny

utwór instrumentalny

 

muz. R. Lipko

malinowy król

malinowy król

malinowy król